Ten wpis powinien pojawić się wczoraj - niemniej jednak okoliczności były niesprzyjające.
Dnia 24.06.2022r. ten blog skończył 4 lata egzystencji w sieci, a ja osobiście obchodziłam 22. urodziny.
Chociaż słowo "obchodziłam" jest trochę na wyrost - prawdę mówiąc, większą część dnia towarzyszył mi podły humor i mikrobiologia. Nie przepadam za urodzinami, co chyba udowodniłam uciekając z własnej osiemnastki, zorganizowanej na siłę "bo wypada" przez familię. Dopiero popołudnie rozjaśnił mi taki jeden człowiek... ❤
***Jak już jesteśmy przy zdjęciach kwiatów (nagła zmiana tematu to coś, w czym jestem dobra 😛) - znowu mam fazę na rośliny. Uwielbiam patrzeć, jak żyją mimo mojej nie najlepszej opieki.
Przynajmniej nie muszą być na dworze w taką pogodę: 3 minuty później:(Podobno o gradobiciu w Lublinie mówili nawet w wiadomościach)
***
Co jeszcze ciekawego? Jak większość studentów walczę zaciekle z sesją - póki co wygrywam, ale może się to zmienić: jeszcze 3 egzaminy. Mam zamiar spróbować je zdać... a jeśli się nie uda, to nie załamywać się, tylko rozpocząć przygotowania do Kampanii Wrześniowej.
Walczę także z owadami błonoskrzydłymi. Moskitiery są w trakcie montowania, a właściwie jedna już jest powieszona; puszka owadobójczego spreju stoi w łatwo dostępnym miejscu. Za obecność upierdliwych owadów obwiniam kwitnącą nieopodal balkonu lipę. Chociaż przez niecałe 3 lata jakoś udawało nam się żyć we względnym pokoju (pomijając rzecz jasna spanie poza łóżkiem przez 3 noce, bo ćma w pokoju bardzo chciała się zaprzyjaźnić, oraz atakowanie komarów klapkiem na kiju od mopa), ostatnio czara goryczy się przelała. Najpierw osa upodobała sobie róg balkonu na miejsce gniazda (cyk - zamawiamy sprej i prosimy o ratunek), kilka nocy temu do mieszkania wpadł szerszeń (cyk - paniczny telefon do mojego bohatera i zamawianie moskitier następnego dnia)
![]() |
Do zobaczenia w piekle, szerszeniu. |
![]() |
Nie wiem kto wymyślił siatki na okna, ale był geniuszem. |
Poza tym - szwendam się po Lublinie w miłym towarzystwie i powoli przekonuję się do tego miasta. Zdarza się nawet, że nie natykam się na wyłącznie buractwo - a takie odczucie miałam na samym początku mieszkania tutaj...
Gigantyczny, mazowiecki winniczek:
Jeśli zaś chodzi o hobby, udało mi się uszyć alpakę podczas weekendu w domu:
A aktualnie półka wygląda tak:
W życiu chyba nie miałam rozgrzebanych tylu projektów. Pierwsze konisko z lewej już znacie z poprzedniego wpisu - podróbka Trakhenera p. Hessa czeka na kolejne warstwy najpierw białej, potem czarnej farby i włosy (tak tak, wiem - najpierw powinno malować się na maść podstawową, wycieniować, potem łaty i odmiany... szczerze - wolę się pobawić po swojemu).Kolejny konik w poprzednim wcieleniu był konikiem dla lalek - chcę przerobić go na brudnokasztanowatego kuca. Najwięcej zabawy będzie z grzywą, która żyje własnym życiem. Tak prezentował się prosto z paczki:

Po wyszorowaniu:
I po teście z lakierem do włosów:Stareńka figurka breyera to PAM - klik, a mały schleich - klik - przypomina mi o praktykach (a niedługo będą kolejne - yesss!).
Ostatnim, kryjącym się w głębi półki koniem jest podróbka Running Mare p. Hessa. Pomalowałam ją uprzednio ma maść siwą w hreczce, ale wyszła prawdę mówiąc paskudnie. Szczególnie oczy odstraszały z daleka. po kilku nieudanych próbach pozbycia się jej, zdecydowałam się na ponowne malowanie. Zainspirowana wieczorem w meksykańskiej knajpie po jednym z egzaminów, wpadłam na pomysł zrobienia decora nawiązującego do Dia de Los Muertos - meksykańskiego święta zmarłych. Oczywiście po uprzednim odwiedzeniu katolickich/watykańskich stron i upewnieniu się, że taka przeróbką będzie ok.
Już w czerni ta niepozorna kobyłka wiele zyskała.
A tu początki malowania uproszczonego szkieletu na podstawie podręcznika, który jakoś tak się u mnie zasiedział mimo zmiany kierunku studiów...***Podobno wczoraj było zakończenie roku, więc życzę wszystkim młodszym czytelnikom udanych wakacji 😊 A starym purchawkom jak ja - siły do nauki czy pracy.
Tyle na dzisiaj.
Miłego dnia!
(Standardowe pożegnalne świnki)
To spóźnione wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńAlpaka wyszła bardzo urocza i powiem, że sama chętnie bym przygarnęła takiego pluszowego zwierza.
I chciałam zapytać - jaki kierunek teraz studiujesz? Wcześniej to chyba była weterynaria, czy coś mi się pomyliło?
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję bardzo! Tak, wcześniej byłam na wecie, teraz studiuję medycynę. Pozdrawiam również :D
UsuńSpóźnione wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńZapomniałam, że masz nowy adres bloga 🤦♀️ (+ dopiero nie dawno wróciłam po przerwie). Tak czy siak - lama wyszła megaa uroczo :D. Ten konik od lalek po lakierze do włosów wygląda nawet spoko czekam aż zrobisz z niego cudo 😜.
Pozdrawiam!
Dziękuję bardzo! Fajnie, że wróciłaś:D
UsuńWszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Zdrowia, spełnienia marzeń, szczęścia, spokoju, zdanych egzaminów i radości. <3
OdpowiedzUsuńGracias! <3
UsuńNajlepszego, chociaż trochę spóźnione :') Alpaka jest przeboska! Te oczka, kolor minky, no cudo <3 Co do modeli, widzę, że całkiem ambitne projekty się kroją, także czekam na efekty!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^
Dziękuję bardzo! :D
Usuń