Dzisiaj bardzo zaległy post z klinikami z IV roku. Enjoy!
Poprzednie wpisy:
Gastrologia
Wspominam ten blok bardzo dobrze. Zaczynaliśmy dzień od seminariów (o których zapomniano tylko raz, za co prowadząca kornie nas przepraszała), następnie tuptaliśmy pięć pięter na ćwiczenia - bo winda nie jest dla studentów, co nie?
Trafiliśmy na cudowną Panią Doktor, która omawiała z nami temat kserując nawet materiały, pozwalała nam rozmawiać z pacjentami i ich badać, zabierała nas na badania endoskopowe. Wiem jedno, za nic w świecie nie dam sobie wsadzić rury z obojętnie której strony bez solidnej dawki środka uspokajającego i znieczulenia. (edit: jednak dałam sobie zrobić gastroskopię, nie mając za bardzo wyjścia w pilnej sytuacji i potwierdzam, że jest to okropne). Wiedzieliście, że da się płakać podczas gastroskopii? (edit: ja też tak umiem!) Teraz już wiecie. Albo że "już kończymy" to często ściema? Też już wiecie 😜Trzeba jednak przyznać, że trafiali się pacjenci znoszący zabiegi o wiele lepiej od bladych, rozstawionych pod ścianą studentów. Podziwiam!
Neurologia
O tym bloku krążyły legendy. Że jest trudna, że robią problemy - szczególnie Pani Profesor, z którą - a jakże - miałam mieć zaliczenie 😅Głupi ma jednak szczęście i obyło się bez nawiedzania oddziału jak dusza potępiona celem poprawki, ale fakt - trzeba było solidnie kuć, żeby cokolwiek zrozumieć.
Blok rozpoczynał się od trzech seminariów "wprowadzających", z których materiał trzeba było zaliczyć, żeby wejść na ćwiczenia.To była powtórka z anatomii, fizjologii i patofizjologii - i tu mam trochę żal do siebie, że na zdalnych zajęciach dużo ciężej było się zmotywować do nauki podstaw. No ale, nie byłabym soba gdybym nie nadrobiła czego trzeba mając nóż na gardle.
Kolejne seminaria dotyczyły konkretnych chorób. Podobnie na ćwiczeniach - omawialiśmy temat i badaliśmy pacjentów. Oddział neurologiczny, wraz z pododdziałem udarowym to wyjątkowo przykre miejsce. To okropne uczucie widzieć pacjentów, często całkiem młodych i dotychczas sprawnych, którzy w ciągu kilku sekund stali się i być może pozostaną przykuci do łóżka czy wózka, nie mogąc się samemu obsłużyć czy porozumieć. Albo przeciwnie, utrata sprawności postępuje powoli, lecz nieubłaganie, a leczenia brak.
Reumatologia
Nie miałam wielkich oczekiwań co do tego bloku. Przede wszystkim dlatego, że reumatologia wydawała mi się piekielnie nudną dziedziną medycyny, dziwacznym skrzyżowaniem dermatologii z ortopedią, a zajęcia tylko mnie w tym utwierdziły.
Jak to określiła moja koleżanka "pacjent zmienia się w kosmitę mającego każdy palec w innym kształcie". Nie jest to najszczęśliwszy opis, a już na pewno nie do przekazania w takiej formie choremu, ale coś w tym jest. Widzieliśmy przeróżne objawy, niektóre naprawdę spektakularne, ale diagnostyka to dla mnie kosmos. Milion różnych przeciwciał, z czego tylko nieliczne są specyficzne, inne mogą być w danej chorobie, ale nie muszą, a jak są to wcale niekoniecznie dlatego, że jest choroba, bo mogą być ot tak. Jakiś objaw musi być, ale może być też w dziesięciu innych schorzeniach, które są podobne, ale nie możesz się pomylić, bo lek stosowany na jedno pogorszy drugie.
Co do ćwiczeń: siedzieliśmy w salce, omawiając temat z bardzo miłą, ale wymagającą prowadzącą, która potem zapraszała do nas pacjentów, żebyśy z nimi porozmawiali i zbadali.
Ginekologia
Zajęcia w dużej mierze teoretyczne, badanie (wziernikowanie i pobieranie cytologii) ćwiczyliśmy na fantomie, z "prawdziwych" ciekawszych rzeczy nie widzieliśmy nic. Pomyślałam, że moją ostatnią szansą są praktyki, ale kiedy piszę ten wpis jest już dawno po nich i też wiało nudą. Całe szczęście, że nie planuję być ginekologiem.
Pediatria
Trafił nam się oddział hematoonkologii i transplantologii. Brzmi superciekawie, i zapewne tak by na nim było, gdyby nasza Pani Doktor nie miała na nas... no, nieważne. W każdym razie węcej nas tam nie było, niż byliśmy. Rozmawialiśmy z zaledwie kilkoma pacjentami. Poruszyliśmy za to mocno temat białaczek, czyli najczęstszych nowotworów u dzieci.
Laryngologia
Zajęcia odbywały się w trzech szpitalach, z czego w jednym byliśmy codziennie olewani z godną podziwu konsekwencją. Co prawda kilku osobom udało się wejść na operację, ale przecież w 20 osób nie sposób tego dokonać, reszta może isć do domu. Raz zostaliśmy zabrani do gabinetu zabiegowego, abyśmy mogli pozaglądać sobie nawzajem w uszy i nosy. Innym razem, kiedy to przyszła nas zupełnie mała garstka, poszliśmy do poradni - tam było całkiem ciekawie i przyjemnie.
W drugim szpitalu - slajdologia, niemniej jednak ciekawie poprowadzona, okraszona dużą ilością zdjęć, przez które normalny człowiek by się porzygał.
W trzecim szpitalu - trochę przypadków, trochę badania, trochę sugestii wagarowania.
Chirurgia
(Albo propedeutyka chirurgii? Kto wie czym to było?)
Pojawiliśmy się kilka razy, alby dopełnić formalności i pobawić się narzędziami chirurgicznymi. Część studentów szła na operacje, część szyła sztuczną skórę (ja wyhaftowałam serduszko), mieliśmy też do zabawy model laparoskopu (polecam). Miło, łatwo i przyjemnie, jak to na chirurgii.
Geriatria
Geriatria była jednym z najnudniejszych bloków, w jakim dane mi było uczestniczyć. Nie widzieliśmy ani jednego pacjenta, słuchaliśmy za to kilkugodzinnych wywodów prowadzącego, który już od dawna sam do tej geriatrii się zaliczał. Przyznaję, że prowadzenie pacjentów w podeszłym wieku to ważne zagadnienie, w końcu głównie takie osoby leżą na wszelkich oddziałach, ale forma prowadzenia zajęć była beznadziejna.
Onkologia
W tym roku w formie seminariów, na V roku czekają nas ćwiczenia. Semki, jak to semki - jedne bardziej ciekawe i praktyczne, inne mniej. Prowadzący mają u mnie plus za aktualne dane w prezentacjach i udostępnienie tychże do nauki.
***
Wszystkie foty ze strony unplash.com
Komentarze
Prześlij komentarz