Dokładnie tydzień temu skończyłam 25 lat - ćwierć wieku, to już poważny wiek.
Nie spędziłam tego dnia szczególnie poważnie. Dobrze bawiłam się patatajając:
W drodze powrotnej otrzymałam najpiękniejszy możliwy bukiet z własnoręcznie zebranych polnych kwiatów.
A w domu tak jakby tort.
Tak jakby, bo zabrakło żelatyny i był płynny, ale dobry. Zresztą, ma świeczki, więc liczy się jako tort.
Ostatni rok był mocno koński, co bardzo mnie cieszy.

Poza końmi humor poprawiały cudze zwierzątka...
... i mój ślimor. Niestety Puszek znowu został jedynakiem 🕯

Podziwiałam świat...
... i szpitale, z perspektywy zarówno personelu, jak i pacjenta.
Na szczęście bywało lepiej.
Odwiedziłam kilka ciekawych miejsc i wydarzeń.
Nie rozpisałam się dzisiaj, ale musicie wybaczyć - biegnę świętować koniec sesji mając nadzieję, że ją zdałam 😆
***
Tyle na dzisiaj.
Miłego dnia!
Komentarze
Prześlij komentarz