27.10.2018 - Jeszcze więcej kantarów!

Tak, to pałeczka do sushi.
Mulina była miłą odskocznią, ale i tak najlepiej pracuje mi się ze skórą.

Pierwszy kantar pierwotnie miał być dla Marwarczaka, ale lepiej wygląda na karej Rapsodii.
Pomarańczowa skóra przybrała jakiś bury odcień po zabezpieczeniu. Kantar ma podszycia z czarnego polaru wszędzie, gdzie się da (a także tam, gdzie się nie da - podszycie w części pod sankami?). Sprzączki są srebrne, ręcznie wyginane. Uwiąz również skórzany.

 Kolejny kantar powstał przez rozklejenie mego starego tworu, ścienienie pasków, wymianę sprzączek i powtórne sklejenie. Nie wpadłam na to, aby przymierzyć go ponownie, toteż wygląda sensownie tylko na długopyskim Chromie...
Wykonany z fioletowej skóry, z czarnym podszyciem na nachrapniku i potylicy. Sprzączki srebrne.

Ostatni, a zarazem mój ulubiony, zrobiłam specjalnie na model Bałwana, tak oby stanowił komplet z derką, którą pokazywałam w tym poście.
Wykonany z miękkiej granatowej skórki, z białym polarowym podszyciem w części nachrapnikowej. Sprzączki, podobnie jak w derce, miedziane.  Do tego uwiąz w mocnym pomarańczowym kolorze (tutorial, jak zrobić podobny).

Tyle na dzisiaj.
Miłego weekendu!

Komentarze

Prześlij komentarz