Aktualizacja (m.in. klacz arabska WIA + porównanie z innymi arabkami).

Poniedziałek pełną gębą.

 



Ledwo zachowuję postawę względnie spionizowaną po pierwszym dniu bloku z dziedziny będącej moim arcywrogiem - ortopedii... połączonej dodatkowo z rehabilitacją, bo czemu nie. O ile bawienie się w gipsie jest całkiem fajne, o tyle oglądanie operacji - nawet nagranej przez GoPro przyprawia mnie o mdłości.

Mam pół godziny do maratonu wykładów (na szczęście online). Dom wyglada jak po przejściu huraganu. Zlecenia ( o tym za moment) czekają. Więc to chyba idealny czas na pisanie posta 😝

Ale od początku - czyli końcówki wakacji. Uszyłam wkład do "świnkowego Maybacha", prościej mówiąc transporterka. 

Projekt wymaga poprawek, przede wszystkim w kwestii wielkości, bo po praniu się skurczył. Ale i tak pasuje do dna transportera lepiej niż prototyp, który ostatecznie został poddupnikiem dla kota siostry.


Bardzo słodkiego zresztą.

W kwestii szyciowej - planów na akcesoria dla puchatych dzieci mam kilka, jednak mam teraz watę opatrunkową w głowie zamiast mózgu😴- napiszę o nich, jak już je uszyję. A kiedy to nastąpi, nie mam pojęcia - bo zapomniałam wziąć ze sobą watoliny... 

 Za to wiem, że muszę skończyć pluszowego konika na zamówienie. Rany, kiedy ja ostatnio zgodziłam się na jakieś zlecenie na rękodzieło? Przyznam szczerze, że nie pamiętam. W każdym razie - konik ma być cremello z odmianą (tak, taki jak koniki z poprzednich dwóch wpisów), a leżące obok schleichowe akcesoria - to kolejne zamówienie, tym razem polegające na naprawie i podrasowaniu tychże tworów.

Płynnie przechodząc do tematów modelarskich - modele znowu zmieniły miejscówkę. Teraz trady patrzą na mnie z półki w sypialni:


A konie w kali LB dostały skromną półeczkę/regalik na biurku. Nie wszystkie przedstawiałam, nie wszystkie zagrzeją sobie miejsce.


 

Kilka aktualnych projektów - takie najbardziej sprecyzowane i priorytetowe. Od lewej

 - z przodu mały Valegro, który znowu stracił ucho (Lb spędziły trochę czasu w pudle...), 

-klacz arabska mojo, której jabłkowitość mnie nie zadowala i czeka na kolejne malowanie,

-klacz arabska safari, maść wstępnie zaplanowana na siwą w hreczce,

-custom ogiera fiordzkiego, który trochę się porysował,

-pegaz schleich w czerni i złocie.



 

 Ale obok przyczaił się nieco większy kolega - koń pełnej krwi angielskiej breyer classic. Przyjechał na wymianę za Heartbreaker'a, do którego przewrotnej (łapiecie dowcip?) natury nie miałam już cierpliwości. Jak widać classic jest w stanie body i także czeka na nowe kolory.





A teraz kilka słów o nowości, której fizjonomia zachwyciła pół kolekcjonerskiego światka...


 

Klacz arabska WIA wyrzeźbiona przez horraw.studios, wprowadzona w 2022.

Przyznam, że całokształt prezentuje się całkiem dobrze - od pełnej detali rzeźby, po głęboką kasztanowatą maść o nienajgorszym wykończeniu.


 



 Ma pod ogonem to, co mieć powinna!








Ale ten pysk?




Przecież wygląda, jakby ktoś jej założył za źrebaka milion gumek recepturek na pysk. 

To pierwszy lepszy koń arabski.


A horse with a white hair coat and dark skin showing around the nose, eyes and genitalia.
By Trescastillos - Own work, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=3734135 

 A to tytułowe zdjecie artykułu pt. Has selective horse breeding gone to far?

El Rey Magnum: Has Selective Horse Breeding Gone Too Far?

 I chociaż zdanie 

Unlike dogs, horses can’t breed through their mouths. 

Brzmi nieco dziwnie 😆 na postawione pytanie odpowiadam zdecydowanie twierdząco. Sytuacja trochę jak u psów ras brachycefalicznych (klik!). 

(I znowu wychodzi na to, że w wolnym czasie nadal chętniej czytam artykuły weterynaryjne, a nie medyczne...)

***


Porównanie z innymi klaczami tej samej rasy.

 


Najbardziej wzrostem pasuje klacz arabska z firmy colleta.



Klacz safari jest duuużo niższa...
Podobnie jak przedstawicielka rasy z firmy mojo.
Nie mówiąc już o kurduplowatym schleich.

 

***

Na koniec - pożegnalne świnki.


Tunel od środka wcale nie wygląda jak jelito pełne polipów, nie.

 

***

Tyle na dzisiaj.

Miłego dnia!

Komentarze