Ważne i ważniejsze.

 No cóż. Niedawno deklarowałam, że dzisiaj jadę na Live Show. Niby bardzo daleko nie mam...

 Ale jednak nie. Ostatni gorący, sesyjny okres zmęczył mnie porządnie nie tylko jakąś absurdalną ilością nauki w stosunku do niezbyt dużej ilości czasu (co zapewne zaowocuje, tfu tfu, terminem wrześniowym), ale także koniecznością ucięcia zwykłych, miłych, codziennych rzeczy, jak chociażby rozsądna ilość snu czy dłuższa rozmowa z moim Ulubionym Niespokrewnionym Człowiekiem. Poza tym do rodzinnego domu przyjeżdża moja ulubiona i najlepsza na świecie siostra :D Jest to wydarzenie na tyle rzadkie i podniosłe, że moje wczorajsze zawahanie, czy jechać do Warszawy czy nie, trwało ułamek sekundy. 

Hobby poczeka. Ludzie nie.

Także po ukończeniu tego wpisu pakuję się i ruszam w rodzinne strony.

A póki co spieszę z przedstawieniem modeli, które ostatnio zasiliły moją kolekcję. Na początek (Edit końcowopostny: tylko te dwa zdążę opisać) dwa customy spod pędzla Karoliny B. (kto jest na fejsbukowej grupie z polecajkami, ten może dokładniejsze dane zobaczyć). Przemalowańce wróciły do mnie po tygodniowym pobycie, co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło. W końcu na pewnego felernego źrebaka czekam już grubo ponad rok... 

Anyway. Oto "Neptune" i "Dance for applause", jak nazwała je artystka.


 

Neptun (jakże to pasuje do Jowisza należącego do Blue i Saturna Apanamy :D) dostał maść gniado-srokatą wzorowaną na pewnym kucu huculskim. Uwielbiam ten cieniowany pyszczek i dwukolorowego irokeza. Myślę, że taka niepasująca do rasy maść bardzo mu pasuje i spokojnie może udawać jakąś krzyżówkę ras czy nawet wspomnianego hucuła.









 

Dance for applause przeobraził się w kasztanka w ciemniejszym odcieniu. Kto kojarzy nieistniejącego już bloga "Quantanamera" pełnego wartościowych artykułów o jeździe konnej, samych koniach i migawek z codziennego dnia w stajni, temu może Dance skojarzy się z jednym z koni autorki bloga. Ja "za młodu" dłubiąc w miniaturowych rzędach prawie zawsze podczytywałam przy okazji coś na tej stronie, więc misiowaty model w typowo ujeżdżeniowej pozie pasował mi na luźny portret konia, który często się tam pojawiał. Chociaż portret to za dużo powiedziane - zapadła w pamięć wyjątkowo piękna kasztanowata maść i obecność odmian. I taki właśnie jest Dance.











 

Miałam nadzieję, że zdążę opisać krótko jeszcze urodzinowe koniki, ale nie zdążę. Następnym razem. 

***

Tyle na dzisiaj.

Miłego dnia!


Komentarze

  1. Oh, no to do Warszawki ja mam jeszcze bliżej, bo rodzinny dom mam niedaleko Otwocka i gdybym wiedziała to może bym się wybrała na LS, ale ostatnio nie śledzę modelarskiego światka. A właściwie to chyba całkiem z niego wypadłam.
    Koniki naprawdę cudowne. Szczególnie przypadł mi do gustu Neptune :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Ja też nie czuję się jakoś szczególnie dobrze poinformowana, tyle co widzę na grupach fejsbukowych, a wydaje mi się, że wszyscy poza mną siedzą raczej na instagramie czy innym tiktaku xD ale nieszczególnie mi to przeszkadza...
      Dzięki za komentarz i lecę do Ciebie, bo widzę wpis! Pozdrowionka :)

      Usuń
  2. Bardzo ładne customy, może już wiesz, a może nie, z twojego polecenia skusiłam się na zakup customa od Karoliny. Jest to klacz arabska, ta starsza przemalowana na karusa. Nie mogę się doczekać, kiedy ją zobaczę! A to niestety dopiero 31 lipca, bo wtedy przy okazji ją odbiorę. :p Miałam cichą nadzieję, że pojedziesz na LS, ale są priorytety, siostra ważniejsza! (Obcy z internetu pozdrawia wszystkich z rodziny) Co do koniczków, bardziej podoba mi się łaciaty pan, wyjątkowo odpowiada mi odcień jego gniadości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że wiem, stalkingu uczę się od najlepszych :P koniecznie pochwal się, jak już wpadnie w Twoje łapki!
      Mam nadzieję, że jeszcze będzie okazja udać się na jakieś LS... jakby ktoś to organizował w Lublinie, to już nie miałabym chyba żadnych wymówek.
      Pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz