Update: pluszak i odratowany kamienny konik.

Widok z ostatniego piętra Szpitala Dziecięcego.

Jestem w szoku, że minęły 3 tygodnie października - mam wrażenie, że minęły 3 dni, jednocześnie jestem padnięta, jakby to były 3 miesiące. Nawet nie mam jakoś specjalnie dużo fotek z Dużego Miasta, żeby móc je tutaj wstawić w ramach życiowej gadki... cóż, generalnie od września nie jest mi jakoś szczególnie wesoło, ale to nie czas i miejsce na szczegółowe żale. 

 

Korzystając z wolnej chwili chciałam podzielić się z Wami zdjęciami niedawno uszytego pluszaczka i przedstawić nieznaną figurkę konia, która zawędrowała na półkę i czeka na nowe kolorki...chyba. 😛

 

A więc pluszaczek: wielkościowo jak kartka A4, standardowo użyłam materiału minky i wypchałam go kulką silikonową. Grzywa powstała z rozczesanej włóczki, oczy i chrapy to ekoskóra pociągnięta lakierem. Do cieniowania wykorzystałam farby akrylowe. I tak... zamysł był taki, że konik będzie bardzo bladym, chłodnym izabelkiem:


źródło zdjęcia

Ale coś mnie podkusiło, żeby dodać jabłkowitość, więc kojarzy się raczej z siwkiem. 






***

Kolejnym ciekawym projektem miał być mały konik nieznanej firmy, nieznanego rzeźbiarza, z nieznanego materiału wyhaczony na olx. Niestety końska niewiadoma dotarła w 7 kawałkach:

Nic dziwnego, skoro figurka była zapakowana jedynie w kopertę bąbelkową i odrobinę szarego papieru. Gumiak by przeżył, ale ten model w dotyku przypomina jakiś kruchy kamień.

 Zdecydowałam jednak, że nie będę biedaka odsyłać, tylko pobawię się w niedoszłego końskiego lekarza... jakby nie było, byłam rok na weterynarii 😜


 

I tak oto konik stanął na nogi. Okazuje się, że choć wzrostem niemal dorównuje schleichowi, jest dużo drobniejszy i jest to zdecydowanie inna skala. Schleich (custom nieznanego autora, w cudnym kantarku od Kai) wygląda przy nim jak pociągowy ziemniak.

I kilka fotek solo. Podoba mi się rzeźba, a w szczególności pełen detali pysk. 













 Zastanawiam się nad nową maścią - koniecznie coś, co nieco ożywi model i sprawi, że będzie lepiej widoczny na zacienionej półce. Póki co konik ma największe szanse na maść tarantowatą leopard na karej lub ciemnogniadej (oryginalnej?) bazie, z wzorem jedynie na grzbiecie i zadku, coś w tym guście:

Horse
źródło zdjęcia
 

Ale zobaczymy. Tymczasem wracam do szarej rzeczywistości, życząc sobie i Wam by była bardziej kolorowa.

Miłego dnia!


Komentarze

  1. Mam bardzo podobne odczucia co do tego, jak zap..., nooo mija czas. ;P
    Jestem pod wrażeniem tego, jak odratowałaś biedaka (swoją droga nie znoszę sprzedawców, którzy tak na odwal się pakują sprzedawane rzeczy...).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Na szczęście dla odmiany istnieją sprzedawcy, którzy pakują tak porządnie, że ciężko się dobrać do zawartości przesyłki :)

      Usuń
  2. Przepięknie wyszedł ten siwek! <3 Wielka szkoda, że gniadosz przyszedł połamany, ale na szczęście już go naprawiłaś. Jest bardzo ładnym modelem. Październik faktycznie zleciał, z resztą nie tylko on. Za kilka chwil już listopad, a później zima. Trochę mnie przeraża ten upływ czasu. Mam nadzieję, że twoje smutki niedługo przeminą. Przesyłam ciepłe pozdrowienia dla ciebie i wszystkich zwierzaków!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz