Z Mattela nie zrobisz Breyera, ale...

Tak się jakoś złożyło, że złamałam paznokcia. U nogi. Do połowy płytki... w związku z powyższym staram się ograniczyć ruch, co jest dobrą wymówką do siedzenia przy biurku celem wypróbowania nowych technik malarskich/modelarskich 😛


Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam mój najnowszy projekt, czyli przeróbkę figurki konia zakupionej jako "konik dla lalek Barbie".

Nie będę się rozwodzić nad stanem "przed"; wszyscy wiemy że koniki Mattela do najbardziej realistycznych nie należą. Są osoby, które kolekcjonują je z sentymentu albo dla uroku. Swoją drogą natknęłam się ostatnio na bloga osoby, która ze starych, obdrapanych zabawek robi cuda (i której blog jest przy okazji skarbnicą wiedzy na temat lalkowych koni) - klik. Dla mnie kucyk został królikiem doświadczalnym nieznanej mi techniki, jaką jest cieniowanie z użyciem wyłącznie farb.

Plan zakładał przemalowanie, włosy chciałam doprowadzić do ładu i zostawić oryginalne, niestety były zbyt sztywne na moje nerwy i ostatecznie się ich pozbyłam. Nie było to proste - z pewnością niegłupim rozwiązaniem byłoby otworzenie konia i wyjęcie włosów...

...ale zadziorny kucyk do tego stopnia chciał zachować swoją integralność, że złamał moje wysłużone szczypce, którymi chciałam go wybebeszyć.

 Nie chciałam przeginać i na siłę rozdzielać połówek figury - oczami wyobraźni widziałam odłamany siłą fragment plastiku wbity w nogę. Albo oko. Z moim szczęściem i zdolnościami manualnymi byłoby to wysoce prawdopodobne.

***

Zaczęłam więc malowanie. Nałożenie ciemnobrązowej bazy wymagało kilku warstw farby - używałam akryli z firmy Creadu, których krycie oceniam na średnie, a w porównaniu do Maimeri Polycolor - słabe. Ale dały radę.

Schody zaczęły się przy cieniowaniu. Nie wiedziałam, jak ugryźć temat, i po chwili bezowocnych prób...

...poświęciłam 10 minut na tutorial na Youtube, a efekty zaczęły wyglądać zadowalająco 😃

 Jak na pierwszy raz jestem zadowolona z przejść kolorów.

 Niestety pod warstwami farby zgubiłam słabo zarysowane oczy. Prawe jeszcze ujdzie, ale lewe najlepiej wygląda zasłonięte grzywką...

Prawe, znośne oko.


Lewe, tragiczne oko.

Doczepiłam włosie z rozplątanych sznurków w dwóch odcieniach.

Próbowałam je przyklepać...

...ale nie dało to zbyt dobrych efektów. Zabezpieczyłam model folią i w ruch poszedł lakier do włosów.

 

***

Tutaj porównanie z Totilasem z firmy Breyer. Jak głosi tytuł posta, z Mattela nie zrobisz Breyera, ale całkiem przyjemną przeróbkę - jak najbardziej.

***



 

 *** 

Tyle na dzisiaj. 

Miłego dnia!

 

 

Komentarze

  1. Powiem Ci, że mimo mankamentów wyszedł bardzo zgrabnie. Ma śliczny odcień. <3
    Uhh złamany paznokieć to katastrofa. Mam nadzieję, że szybko wydobrzejesz! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miły komentarz! Z nóżką już jest dużo lepiej niż pierwszego dnia, kiedy to bałam się dotknąć czegokolwiek :P również serdecznie pozdrawiam <3

      Usuń
  2. Szczerze podziwiam wszystkie osoby, które malują koniki farbami. W mojej praktyce ograniczyłam się do użycia farb do oczu, kopyt, odmian i łatek - i jest to ciężka praca, za którą nie przepadam. Jeden z moich projektów porzuciłam w połowie i nadal nie mogę się zebrać, by wrócić do niego i w końcu go skończyć. A już mija rok, jak stoi i czeka.
    Bardzo ładnie wyszła Ci odmiana na głowie i chrapka. Fajnie też wyglądają te kontrastowe jasne włosy. Białe skarpetki, też by były super przy tym kolorze. Uważam, że ten mold jest jednym z bardziej udanych i rzeczywistych, jeśli chodzi o Mattela. Fakt, że jest to już wykonanie chińskie i zapewne wiele szczegółów z pierwowzoru umknęło. Też przerabiałam ten model. Myślę, że dużo lepiej prezentuje się po przeróbce niż w oryginale. A każdy uratowany przed śmietnikiem okaz cieszy mnie niezmiernie.
    Super, że podjęłaś się odratowania tego kucyka! Powodzenia w dalszych projektach i pozdrowienia ode mnie i całego mojego Barbiowego stada! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, jest mi niezmiernie miło! Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  3. Bardzo udana metamorfoza! Niestety, konie Mattela są średnie jeśli chodzi o realistyczny wygląd. Wyjątkiem jest Dallas z 1981 roku, ale niestety jest dosyć niski, nie do końca w skali 1/6. No i ciężko znaleźć teraz takiego, który byłby w dobrym stanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę późno trafiłam na tego posta, ale ze względu na ogromny sentyment jaki mam do starych poczciwych koników Mattela, od razy przyciągnął moją uwagę :) Z wielkim zainteresowaniem podziwiałam przemianę Twojego kuca :) Dobra robota! Wyszedł świetnie! Moim zdaniem nawet ładniej się prezentuje niż niektóre Breyery ;)
    Tak poza tym, to zanim otworzyłam link do tego posta, na starcie zaintrygował mnie sam nagłówek... bo ja z kolei już od kilku ładnych lat próbuję zrobić z Mattela Breyera XD W kolejce na skończenie oczekuje aż 6 rumaków, które ostatecznie będą drasticami. Niestety ze względu na to, że pracuję z masą, to ruszam je na zmianę i po trochu, co długo trwa. Ale mam nadzieję, że w końcu i mnie uda się przedstawić je szerszemu gronu na blogu. Czy ostatecznie wyjdą Breyery... raczej wątpię, ale to już nie ja będę oceniać xD
    Tymczasem cieszę się, że trafiłam na Twój wpis. Mam nadzieję, że na jednym takim odrestaurowanym cudeńku nie poprzestaniesz ;) Życzę zdrówka i powodzenia w kolejnych projektach! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniara z pasjami - cieszę się, że widzę Twój wpis. Musisz się pochwalić tymi swoimi rumakami, jestem bardzo ciekawa.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Dziękuję! Miło zobaczyć twój komentarz po jakimś czasie :) życzę powodzenia w pracy nad mattelami, jestem ciekawa co z nich wydobędziesz. W sekrecie powiem, że ja także dłubię jednego mattela - jednego z tych od California Girls, którego jeśli dobrze pamiętam sama masz w formie customa :)
      Pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń

Prześlij komentarz