Skarogniady hobby horse i projekt na przerwę świąteczną



Kilka dni temu udało mi się dokończyć pluszaka, o którym wspominałam w ostatnim poście. Konik jest wielkości kartki A3, czyli w moim ulubionym rozmiarze - mogę go zobaczyć bez okularów 😜. 

 Za to kolor minky (materiału) zdecydowanie nie należy do przyjemnych w obsłudze, a przynajmniej ja jeszcze nie odkryłam dobrego sposobu na odrysowanie szablonu tak, żeby był dobrze widoczny na czarnym tle. Kreda się rozmazuje, długopisy za ciemne; może kredka świecowa byłaby lepsza? Jakieś pomysły? 

Przechodząc jednak do samego pluszaka, jestem dosyć zadowolona z całokształtu - pyszczek jest w miarę prosty, uszka wyszły niezłe i sztywne jak koci ogon post mortem, włoczki wystarczyło na gęsta grzywę.

Co muszę dopracować, to oczka - tęczówka wygląda „płasko” - no i cieniowanie… Pierwszy raz nakładałam jasne cienie na ciemny materiał, i osiągniecie widocznego efektu wcale nie było takie proste, jak by się mogło wydawać, a jak już kolor był widoczny, to całość wyszła za ostro, szczególnie dookoła oczu. Poza tym pobawiłam się trochę różnymi odcieniami brązu w okolicach pyszczka, czoła i potylicy. Ot taka inwencja twórcza.

 



***

Jako że zbliża się Wielkanoc, to - mam nadzieję - znajdę trochę czasu na malowanie plastiku, tak dla odmiany i żeby zużyć do końca resztki farb i werniksu. Na nowa skórkę czeka wspomniana w poprzednim poście klacz russian don z collecty (na nią pójdą resztki białej i czarnej farby), a na brązy czeka zakupiona za grosze podróbka breyera. Podróbka bardzo dobra, bo wielkościowo nie do odróżnienia, a i szczegóły ma zachowane. No, szczegóły na miarę śp. C. Hessa, czyli znikome, ale liczy się całokształt. Chyba właśnie ta kobyłka (podróbka „Running mare”) przyjedzie już przyjechała ze mną do domu na te kilka dni, a mniejsza koleżanka będzie musiała poczekać. Dobrze wiem, że z dwoma projektami się nie wyrobię - szkoda mi będzie czasu na tyle malowania, będą ważniejsze rzeczy 😁

 



Życzę Wam zatem, Drodzy Czytelnicy, spokojnych świat spędzonych w gronie najbliższych.

 

PS. Przepraszam za nieobrobione i niepowiększone zdjęcia, blogger strzela fochy i nie współpracuje.

Komentarze

  1. Mimo jak już napisałaś, ostrego cieniowania, konik bardzo mi się podoba. <3 Chociaż nie aż tak, jak ten plastikowy arab ze zdjęć niżej... Gdzie ją dorwałaś? Nie mogę się doczekać tego, co z niej powstanie.
    Również życzę radosnych i spokojnych świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i wzajemnie! <3 Arabkę znalazłam na olx, czasem w ramach marnowania czasu wpisuję po prostu "konik", ustawiam kategorię zabawki i tak sobie wynajduję czasem takie rzeczy.

      Usuń

Prześlij komentarz