Breyer Traditional 1810 - Truly Unsurpassed, ogłowie meksykańskie w skali LB i nowe pluszaki.

 Dziś powracam z tematyką końsko-modelarsko-krawiecką.

 

Dla ułatwienia spis treści:

1. Krótki opis i zdjęcia nowego srokacza na półce, Truly Unsurpassed.

2. Ogłowie z nachrapnikiem meksykańskim w skali Little Bits.

3. Świeżo uszyte hobby horsy (tragiczne to i nie po polsku).

Ad. 1

Breyer Traditional 1810 - Truly Unsurpassed
 

Klacz ta przybyła do mnie na drodze wymiany.

Mold to Lady Phase z 1976 roku, dłuta pana Hessa. Jego rzeźby są specyficzne i nie każdemu przypadną do gustu. Ta najwyraźniej spodobała się wielu - zerknijcie na Identify Your Breyer (klik), w ilu wersjach była produkowana.
 
Poza jest najprostsza z możliwych - ot kobyła w stój, żadnych dzikich galopów i rozwianych grzyw. Ostatnio poszukuję takiego spokoju w otoczeniu - wystarczy mi mój OUN elektryczny niczym folblut po torach. Nie zamierzam także zgrywać eksperta, jeżeli chodzi o typy koni, budowę specyficzną dla rasy i inne takie - Truly wygląda na konia gorącokrwistego i na tym mój wywód zakończę. Jeżeli macie ochotę na wnikliwą analizę moldu, wpadnijcie na bloga (na którym niestety już dawno nie pojawiło się nic nowego) pani Doroty - klik!
 
Wykonanie jest zadziwiająco gładkie i mało bułowate, jak na model pana Hessa. Dostrzegam nawet takie szczegóły, jak zarys kasztanów, ale to nie detale "robią robotę", a ogólna, bardzo przyjemna i naturalna rzeźba klaczy.
 
Maść wygląda ciekawie na półce, sama raczej nie odważyłabym się na wykonanie czegoś podobnego. Wydaje mi się, że pysk jest odrobinę za blady, co z połączeniu z rybimi oczkami wygląda nieco... mdło? mało wyraziście? Na szczęście model nadrabia większą maścistą częścią ciała. Kopyta są lekko nabłyszczone - nie wiem, czy to oryginalne malowanie, czy dzieło poprzedniej właścicielki. 











 
Truly jest minimalnie niższa od Snowmana.

I zdjęcie grupowe wszystkich tradków - custom marwari oraz Totilas dłuta B. Eberl, hessowska kobyłka i Snowman, który już teraz odstaje od stadka, gdyż w mam nadzieję niedalekiej przyszłości znajdzie nowy domek. Jeden stojący bez ruchu konik w zupełności mi wystarczy. 
 

Swoją drogą, coś w Bałwanku zaczęło mnie ostatnio drażnić i chyba doszłam w końcu, co to. Szperając w anglojęzycznych źródłach porównujących mold Idocus (czyli nasz Snowman) i Hickestead (dłuta Hessa) natrafiłam na określenie cartoonish, czyli rysunkowy, kreskówkowy, prosty - w odniesieniu do głowy Idocusa. Faktycznie, jeśli przyjrzymy się dokładnie, zauważymy duże, okrągłe chrapy; spore oczy i ciężkie do wyodrębnienia drobnostki oddalające mold od wizerunku prawdziwego konia, a nadające mu wygląd rysunkowego konika.

 

Ad. 2

Ogłowie z nachrapnikiem meksykańskim w skali Little Bits, czyli tackmaking (rzędotwórstwo?) to solidny nawyk. A może już nałóg?

W każdym razie, jestem z tego tworu niezmiernie zadowolona. Przede wszystkim dlatego, że nie żałowałam czasu na ścienianie skórzanych pasków i próby uzyskania jak najmniejszych sprzączek z cienkiego drucika (bo wiadomo, nieco większe zrobiłabym o wiele szybciej). Co więcej, wszystko co możliwe ma ułatwione zapięcia na haczyk, dzięki czemu ściąganie i zakładanie ogłowia jest szybkie i nie podnosi ciśnienia. Nierealistyczne, powiadasz? Być może. Who cares?

 Niemniej muszę przyznać, że sprzączki wymagają dopracowania. Jeśli macie jakieś sugestie, co jeszcze poprawić, chętnie się dowiem! 










 

 

Ad. 3

 Pluszowe koniki aka hobby horse.

Koniopoduszka, która na zdjęciach wygląda nieszczególnie, jest nieco większa niż reszta moich tworów. Głównie dlatego, że miała służyć do leżenia na niej. Spełnia swoją rolę znakomicie.

 






I mały koń fiordzki z irokezem. 








 

Na koniec małe porównanie. Po lewej moje drugie podejście do szycia koników, po prawej podejście szóste. Widzę postęp, co mnie bardzo cieszy 😀 cieszy również fakt, że są na takie coś chętne osoby. Nie tłumy, ale przedstawiane kiedyś koniopoduszki - kara i palomino - powędrowały już do nowych domków.

W najbliższej przyszłości mam zamiar uszyć coś innego, a mianowicie alpakę. Ta przedstawiana już kiedyś na blogu zadowoliła obdarowane osoby na tyle, że zostało mi zasugerowane, iż mam uszyć jeszcze jedną 😆

***

Aha, i chciałbym z tego miejsca podziękować Kai i Kornelii za cudowne halterki ♡


Trzymajcie się ciepło!




Komentarze

  1. Truly sama w sobie jest ładna, ale ogólnie mi się nie podoba. Lubię ją, bo jest od Hessa i no nie wiem, jak inaczej wyjaśnić tę relację hate-love. Po tym, jak zobaczyłam, że sprzedajesz Snowmana, obawiałam się, że mój prezent będzie bezużyteczny, lecz na szczęście jeszcze się przyda. :p O no i skoro już o Bałwanie mowa, to zawsze wyglądał dla mnie sztucznie i nie rozumiałam zachwytu ludzi. W pewnym momencie sama się zastanawiałam, czy go nie kupić tylko ze względu na prawdziwego Snowmana, bo jego historia mnie urzekła, ale finalnie zrezygnowałam. I cieszę się, nie będzie pasował do mojej kolekcji narwańców.
    Ogłowia na LB śliczne. Muszę powoli się rozglądać za kimś, kto robi takie cacka tylko z mniej skomplikowanym nachrapnikiem, bo moje gumowe ogłowia powoli tracą siłę, także możesz dać znać, czy coś dłubiesz, ale to tylko tak na marginesie. :")
    No i w końcu dotarłam do pluszaków. Są cudowneeee! Sama mam swojego jednorożca do spania, ale to typowy sklepowy twór (jednak bardzo go kocham). Widać dużą różnicę pomiędzy najnowszym i starszym tworem, nie mogę się doczekać kolejnych! <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, kantarek zdecydowanie lepiej pasuje do srokatej, ma smuklejszy pysk niż reszta stada :P
      Dziękuję za miłe słowa na temat ogłowia i horsiaków! W rzędach coś tam dłubię, myślę że jeszcze w tym tygodniu wrzucę tutaj fotki siodła, i może alpaki, akurat doszły mi materiały :D
      Pozdrawiam również!

      Usuń
  2. Truly w zasadzie mi się podoba, gdyby nie ten faktycznie mało wyrazisty pysk. Gratuluję nowej kobyłki! Ogłowie jest śliczne, a i horsiaki coraz ładniejsze <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz