Urodzinowy update.

 Urodziny - najlepsze znaleziska i wpisy o #urodziny w Wykop.pl | Funny  memes sarcastic, Memes sarcastic, Stupid funny memes

Stało się. Na legalu mogę dodać do mojej urodzinowej playlisty "21" (Hunter Hayes - klik!).

(A blog kończy dziś 3 lata)

Kurza stopka, rok temu o tej porze opłakiwałam oblany egzamin na wecie. 

Dzisiaj uczę się (no dobrze, próbuję, chociaż upał nie pomaga!) do dwóch ostatnich egzaminów na innym kierunku.

***

Ale, ale, powolutku. Po prawie dwóch miesiącach ciszy mogę się troszkę rozpisać.


(Otwieram nawias, bo to w sumie mało istotny dodatek, taka aktualizacja dla porządku - można śmiało pominąć. Co z konikami?

1) plastikowe konie

Zostały znacznie zredukowane, zdecydowałam że ewentualne powiększenie stada będzie dołączaniem kolejnych egzemplarzy do congi starych, szlajchowych hanowerów. Po pierwsze, od tego moldu wszystko się zaczęło, po wtóre - koniki różniące się jedynie maścią wyglądają znacznie schludniej na półce.

Aktualna zawartość półki różni się nieco od tej na zdjęciu [przede wszystkim dodatkowym kilogramem kurzu], ale jakiś zamysł zaczyna być widoczny. SM i TR póki co zostają w takim składzie:


2) pluszowe konie

Nie odziedziczyłam po babci miłości do krawiectwa i szycie w dalszym ciągu kojarzy mi się raczej z tym:

 person in operation gown holding scissors

oraz nieodłącznym szorowaniem tego:

 stainless steel scissor lot

aniżeli z tym:

 person sewing green textile using white electric sewing machine

 Niemniej jednak coś mnie na starość wzięło i zainteresowałam się szyciem tak zwanych "hobby horsów". Tylko szyciem - jakoś nie pociąga mnie wizja biegania z kijem między nogami.

Próbą generalną był taki oto maluch na pałeczce do sushi:

Potem uszyłam kasztanka.


Żeby nie było, na początku nie wpadłam na to, aby szpilkami wyrównać materiał i zszyłam biedaka tak krzywo, że przypominał raczej lwa morskiego, aniżeli konia.
 

Następnie powstał mini-jednorożec, w konkretnym celu - miałam zamiar oddać go na bazarek dla bezdomnych kociaków z moich okolic, ale w międzyczasie ów bazarek został zawieszony. Może kiedyś.

Ostatnia była siwa buła.

 

Jeszcze trochę materiałów czeka na tortury, ale nie spieszę się z szyciem.)

I tutaj zamykam nawias, przychodzimy do życia poza 4 ścianami!

3) żywe konie

Wróciłam do jazdy konnej 😀 przynajmniej można tak powiedzieć - aktualnie znowu mam zastój spowodowany m.in. sesją - ale zaliczyłam kilka terenów. Tak, to bardzo inteligentne ruszać do lasu po roku przerwy od koni, szczególnie kiedy dostaje się brykającego tuptaka, który nieszczególnie lubi ciężar jeźdźca w galopie. Przeżyłam.

I nie mam zamiaru się przejmować, czy to niepowodzeniami w jeździe, czy tym, że wyglądam na 5 lat młodszą i pani instruktorka myśli, że może na mnie krzyczeć, kiedy przyjeżdżam na styk. Jeszcze w gimbazie bardzo mocno przeżywałam każde cierpkie słowo od instruktorów czy innych jeźdźców, wkurzałam się mocno brakiem reakcji konia na pomoce, wstydziłam się prosić o pomoc przy kopytach czy kiełznaniu konia, który chciał być żyrafą. Teraz? Wywalone (a jak naprawdę się mówi, to wiecie sami 😉). 

Nie umiem, to proszę kogoś (niejednokrotnie dwa razy młodszego, ale co z tego?) o pomoc; nie rozumiem, to będę truć, aż się dowiem; nie czuję się na siłach, żeby skoczyć/pojechać na wspomnianym brykającym koniu/zrobić cokolwiek innego, to grzecznie odmówię, a nie będę łykać łez strachu, płacąc za coś czego się boję/nie chcę robić. Polecam takie podejście.

 ***

Stety niestety, poza przyjemnościami są też obowiązki. Jednym w nich będą praktyki wakacyjne. 

Rok temu dałabym sobie rękę uciąć, że będę zaklepywać praksy w jednej z pobliskich stajni, ewentualnie hodowli American Staffordshire Terrierów (kocham!), bo też mam tam rzut burakiem. 

A tu Pocztą Polską leci sobie umowa do szpitala. Takiego ludzkiego.

Nie chcę zapeszać, ale jestem na ostatniej prostej w sesji letniej wieńczącej pierwszy rok leku. Zostały mi tylko 2 egzaminy, ale takie najbardziej wymagające 😟 trzymajcie kciuki, bo szczęście by się przydało.

Jak do tego doszło? Nie wiem. Może doszłam do wniosku, że niekoniecznie lubię to uczucie nadchodzącej zagłady, kiedy trzeba kitku wepchnąć tabletkę? Może przejedli mi się roszczeniowi "opiekunowie", którzy skrajnym zaniedbaniem doprowadzają zwierzę niemal do śmierci, a potem oczekują cudów, i to najlepiej za darmo, bo przecież weterynaria to powołanie? Może najzwyczajniej w świecie miałam dość tych smutnych oczu, które po cichu proszą o pomoc, a potem gasną, bo za późno było już kilka dni wcześniej?

Znaczy, nie wykluczam tego, że wrócę tam, gdzie początkowo bardzo chciałam być. Ale nie wiem. Szczerze, nie wiem. Nie wiem co będę robić za rok, co studiować, może pracować, może robić kompletnie co innego, może już, tfu tfu, nie oddychać.

***

Wiem tylko tyle, że chciałam w taki poniekąd wyjątkowy, a z drugiej strony zwykły dzień dać znać, że żyję. I że mam zamiar wieczorem wdychać opary formaliny z najfajniejszymi znajomymi pod słońcem.

Aha, i że chciałam Wam pokazać uroczego Paszteta odwiedzającego czasem działkę.

***

A więc do napisania.

Trzymajcie się chłodno 🌞

elderly people crossing road sign

Komentarze

  1. Ale czaaaad. Na początku wszystkiego najlepszego z okazji urodzin bloga i Twoich. Dużo weny i chęci do pisania. :D Cieszę się, że zaczęłaś robić hobby horsy, są urocze. Sama się kiedyś nimi jarałam, ale miałam wrażenie, że jestem na to za stara i do teraz tylko przeglądam nieliczne instagramy i się uśmiecham pod nosem. O i super, że wróciłaś do jazdy. :D Co do studiów, to zmiany są potrzebne. Musimy robić to, co chcemy, bo inaczej mijamy się z celem. Nasze życie należy do nas i sami musimy je sobie dobrze ułożyć. Tak żeby nam pasowało. Śliczny kocio! <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję! I również pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Przede wszystkim: sto lat!
    Po drugie hobby horsy wyszły Ci naprawdę nieźle, zwłaszcza jak na pierwsze. Ja tam lubię pobiegać na konika, tyle że bez żadnych kijów między nogami. Skrycie uważam, że pomaga na problemy odnośnie prawdziwej jazdy (zrozumiałam w ten sposób skoki i ustępowania), więc co mnie obchodzi, co ludzie pomyślą cx
    Co do zmiany kierunku to może faktycznie to to Ci było pisane. Ja tam rozszerzałam biologię jako przedmiot główny, a okazuje się, że jeśli dostanę się na studia, to tylko dzięki maturze z historii, także nigdy nie wiadomo cx A tylu nauczycieli odradzało mi pisanie tej historii. Miałabym się bez niej teraz z pyszna, oj miałabym się.
    Ja tam zawsze w jeździe stawiałam na swój rozwój, nie umiałam tak po prostu jeździć dla rozrywki - z resztą jak tu się zrelaksować, jak kopytny nie chce zrobić nic, co mu każę. Wiele razy najadłam się przez to strachu, bo konie sportowe to niestety nie rekreanty, nawet te miłe, posłuszne i kochane, więc trochę zazdroszczę Ci takiego podejścia, że jedziesz bo chcesz i wywalone. Swoją drogą też wyglądam na młodszą, jak robiłam zdjęcie do dowodu, to pan fotograf spytał, czy tymczasowy, a ja już od roku powinnam mieć prawdziwy cx
    Okej, jak zwykle piszę komentarz do posta, a wychodzi historia o mnie, chyba inaczej nie umiem cx
    Cieszę się, że robisz coś co lubisz, wróciłaś do jazd i do tego studiujesz. Mam nadzieję, że uda Ci się w końcu zdecydować między weterynarią a lekarskim, trzymam za Ciebie kciuki no i będę śledzić kolejne wpisy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz, nie mam absolutnie problemu z osobistymi wtrąceniami, z końcu to wytwarza jakąś wirtualną nić porozumienia, no nie? :3 dziękuję również za życzenia, trzymam kciuki za studia, za Twoje - żebyś się dostała, i w sumie za swoje - żebym się kurczę zdecydowała... xD

      Usuń
  3. Spóźnione wszytskiego najlepszego!! Wielkie gratulacje powrotu do jazdy!:) Czekam na więcej jeździeckich updatów w takim razie.
    No a te hobby horsy to cudaki!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz