22.05.2020 - Zwierzątkowe zapalenie mózgu vs. ignorancja zupełna.

Naszła mnie ostatnio refleksja na dosyć kontrowersyjny temat.
Mianowicie, o podejściu do zwierząt.

 Tekst oparty głównie o obserwacje i dotyczący zwierząt domowych. Zdaję sobie sprawę, że to temat rzeka - co z dzikimi zwierzętami, tymi w ogrodach zoologicznych albo hodowanych przemysłowo? Jednak nie znam się na tym dostatecznie, poza tym życia by mi nie starczyło, żeby to napisać.

two brown and beige hamsters wallpaper
unsplash.com


Od kilku miesięcy mam świniaki. W sensie, świnki morskie. O, przepraszam, kawie domowe.

Swoją drogą to ciekawie. Spójrzmy na łacińską nazwę:

cavia porcellus

Cavia - ciężko znaleźć cokolwiek na ten temat, a jeśli już, to...
cavia
cavia, caviae
feminine noun excrementary canal of animals; intestines;
(tłumaczenie z worldofdictionary.com, bardzo podobne na www.latin-is-simple.com)
Tego się nie spodziewałam.
Z porcellus jest o wiele prościej. Porcus to wieprz, porca - maciora, a porcellus...
porcellus 
masculine noun II declension 
1. piglet
2. suckling pig
(www.online-latin-dictionary.com )

czyli prosiątko.

Skąd tu się wzięło słowo "domowe"? Bezsensowne tłumaczenie, ale chyba lepsze niż "prosiaczkowe jelita" - w wersji ładniejszej.

***
Dobrze, zostawmy refleksje nad łaciną. Wracając do tematu, po ogarnięciu podstaw typu zachowanie, żywienie, warunki bytowe i takie tam, zaczęłam szperać głębiej w temacie - głównie na fejsbukowych stronach świnkowych.
I podejrzewam, że wyglądałam tak:
WTF Dog - 9GAG
9GAG
 Jak żyję, nie widziałam nigdy zwierząt defekujących i dokonujących mikcji gdziekolwiek na polarowych kocykach.
Girly cage - Guinea Pig Cage Photos
guineapigcages.com
(Automatyczne podpisy na Pintereście twierdzą, że to kojec dla dziecka).

Nie mówię, że źle, bo to pewnie bardziej eko i less waste niż trociny.

Nevermind.

Prawdziwa załamka nastąpiła, gdy weszłam w plik o żywieniu.

To może powodować wzdęcia, to ma dużo wapnia, to w nadmiarze zaburza to i tamto. Tego unikać, to podawać maksymalnie raz w sezonie. Jeśli choruje na to a tamto, to nie może tego i tego. Karma tylko z firmy X ewentualnie Y, dokładnie Z% masy ciała na dzień.

Wydrukowałam sobie to wszystko i naprawdę starałam się to ogarnąć. Jednak studencki mózg nie tak łatwo przeskakuje z trybu: zakuć-zdać-zapomnieć na zakuć-zapamiętać, więc się poddałam.
Świnkowa książka kucharska musi być zawsze na podorędziu.


 ***

Podobna rzecz z kotami, na przykład.

homedit.com
Czasem drażnię się z siostrą, że ma *ekhem* kocie *ekhem* zapalenie mózgu. Kosz zabawek, puszczanie na YT filmików z rybkami, aby odwrócić kocią uwagę podczas obcinania pazurków, to charakterystyczne tego objawy.


(K., jeśli to czytasz, żartuję. Możesz mieć co najwyżej toksoplazmozę 😛)

***
          Przejdźmy do drugiej skrajności. Proszę nie zamykać oczu.
Wygłodzony, pobity pies na łańcuchu. Kolejna interwencja ...
TOZ Opole

Żółkiewka. Pies z wrośniętym w szyję łańcuchem był przywiązany do wozu (ZDJĘCIA)
Chełmska Straż Ochrony Zwierząt

A co z psem, które ma szczekać, a jak zdechnie, to się weźmie drugiego?

 

Weźmy żywienie, na przykład.

Cytuję, w celu ochrony życia pomińmy kogo: Człowiek to takie głupie zwierzątko. Wie, że to co robi, jest złe, ale i tak to robi.

Szach-mat, Sokratesie!

Osobiście skalpel mi się w kieszeni odbezpiecza, gdy słyszę, że czyjś pies dostaje kości, resztki, przy dobrych wiatrach tak zwane batony mięsne. Nie, żebym wymagała od kogokolwiek wyliczania co do grama najdroższej super-pro-hypoalegenic karmy (choć to czasem konieczne), ale widziałam na żywo kilka "ładnych" zapaleń trzustki i nawet zdjęcie rentgenowski odłamka kości wbitego tuż przed żołądkiem.
Nie polecam.

Ale wiecie, pewnie nic mu się nie stanie.
BESTY.pl - Nie chodzą do weterynarza
besty.pl

 ***

I dlatego, moi drodzy, polecam Wam ślimaka. Trzeba się chyba nieźle napracować, aby takiego stwora zaniedbać, i ciężko jest przegiąć w drugą stronę - nie widziałam jeszcze ślimaczych satynowych legowisk.


Jakie macie przemyślenia na ten temat?


(Podsyłam link do ustawy o ochronie zwierząt: klik, gdyby ktoś był zainteresowany)




Komentarze

  1. Sama mam w domu trzy adoptowane chomiki i przeraża mnie podejście polaków do gryzoni i zwierząt ogółem. Jeden z moich maluchów, samiczka chomika roborowskiego, przed trafieniem do domu tymczasowego przez pół roku mieszkała w wiadrze o średnicy 30 cm, a jej "właściciele" nie widzieli żadnego kłopotu w karmieniu jej chlebem...Niestety takich przypadków jest wiele. Wydaje mi się, że póki małe zwierzę jest łatwo dostępnym w sklepie zoologicznym "towarem" to nic się nie zmieni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja. Sama nie jestem bez winy, bo część moich aktualnych i tych już nieobecnych zwierzaków pochodzi z zoologa... Pytanie brzmi, czemu tak mało mówi się o innych, lepszych sposobach na zyskanie małego przyjaciela?

      Usuń
  2. Zawsze chciałam mieć adoptowane zwierzę. Właściwie wszyscy u mnie w rodzinie chcieli mieć zwierzę. Ale u małej siostry podejrzewano uczulenie na zwierzęcą sierść (co okazało się nieprawdą) i kupiliśmy kota z "włosami" nieuczulającymi. Rodzice bali się też charakteru, no cóż, myślę, że moje zwierzę ma gorszy niż taki futrzak, który mógłby u nas mieszkać. Wśród osób, które adoptowały, jest moja babcia. Zaadoptowała dużego psa. Miał być po części "odstraszycielem" dla złodzeji gazu (xD), którzy często bywali przy sklepie mojej babci. Ale psisko okazało się być niesamowitym, ani trochę strasznym pieszczochem :D A przeżył dużo, był bity najprawdopodobniej grabiami i przywiązany do drzewa, gdzie znaleźli go pracownicy schroniska.

    Dobry temat na posta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Wiadomka, uczulenie to niefajna sprawa, ale jak się chce, to można to jakoś obejść :-D
      Cieszy mnie wiadomość o każdym pojedynczym psiaku, który po doświadczeniu ludzkiej podłości znajduje kochający dom! <3

      Usuń
  3. Dlatego ze zwierzątkami nie ma żartów.
    To nie są zabawki na chwilkę.
    Miałam psa i wiem ile to pracy i wysiłku. Uważam, że jeżeli ktoś nie ma warunków: czasu czy chociażby planuje zaoszczędzić na zwierzaku (porządna karma, jakieś leki, witaminy, legowiska, szampony, preparaty, szczotki, smaczki - za jakość się płaci) to niech po prostu odpuści sobie zwierzaka. rybki, chomiki to też są żywe istoty. a przecież tu chodzi o zdrowie naszego pupila. Na instagramie jest masa kont które mówią: zgłoście to (i pokazują filmik jak ktoś maltretuje psa). Ludzi, którzy doprowadzają zwierząta do stanu jak na zdjęciach które pokazałaś powinno się zamykać.
    To jest bardzo kontrowersyjny temat - ale dobry na post.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt. Zwierzak nie powie, że coś jest nie tak, a jak już, to znaczy że jest naprawdę źle. Dobra wiadomość jest taka, że gro odratowanych zwierzaków jest w stanie ponownie zaufać człowiekowi - podpalony czy połamany pieseł ostrożnie merdający ma twój widok to jedna z najlepszych rzeczy na świecie.

      Usuń
  4. W zasadzie całkiem podobnie jest z końmi, szczegółów karmienia użytkowania i całej reszty jeszcze więcej niż przy świnkach, a chłop i tak zrobi mu byle kantar ze sznura i da wody dwa razy na dzień.
    Co do psów to mnie osobiście denerwuje głupota ludzi je wyprowadzających. Sama chodzę z trójką, a przez rok latałam z czwórką futrzastych kul i jestem jak radar wyłapujący dookoła wszystkie zagrożenia lub rzeczy mogące zwrócić psią uwagę, stąd chyba ta irytacja. Ale jednak jak widzę psa na długiej smyczy raźnie wybiegającego na ulicę, bo właściciel idzie z nosem w telefonie, to mam ochotę taką osobę udusić. Nie mówiąc już o bezmyślności osób mijających nas, bo ja rozumiem że ludzie mogą być zaskoczeni moją sforą, ale przechodzenie z Pimpusiem tuż obok, kiedy jestem odwrócona plecami do delikwenta to jednak lekkie przegięcie. Szczęście, że moje lwy nie gryzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, tak. Po stokroć tak! Raźne maszerowanie do przestraszonego albo agresywnego psa ze swoim to częsta praktyka, niestety.

      Usuń
  5. Ciekawy wpis! W 100% się zgadzam, sama mam w domu papugę nimfę. Jest to strasznie inteligentna bestia, która już po miesiącu nie bała się ludzkich rąk. Kiedyś, gdy weszłam na stronę, na której były informacje jak powinnam taką papugę karmić, po prostu się przeraziłam.
    Poczułam się trochę jakbym ją zaniedbywała, a przecież wygląda i zachowuje się bardzo ,,zdrowo". Po czasie nabrałam dystansu i zmieniło się tylko to, że co jakiś czas daję jej jabłko lub inny owoc (który oczywiście może jeść).
    Uważam, że po prostu do wszystkiego trzeba mieć dystans, a zwierzaki muszą być przede wszystkim szanowane. Od skrajności w skrajność to najgorsze, co może być...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest chyba najsłuszniejsze podejście. Swoją drogą, chętnie zobaczyłabym tę Twoją papugę :-D

      Usuń
  6. Nie wiem ile razy próbowałam to skomentować, ale w końcu doszłam do wniosku, że skoro nie umiem zebrać myśli napiszę, że się zgadzam. Na tak wielu płaszczyznach zwierzęta są traktowane jak rzeczy albo zbyt mocno uczłowieczane, że komentując ten post, mogłabym napisać osobną publikację u siebie, ale nie za bardzo mi się chce. To straszne, że czasem chcemy przedobrzyć, myśląc że tak ma być i będzie lepiej, a czasem uważamy, że zwierzakom nic poza jedzeniem i piciem do szczęścia nie jest potrzebne. Najbardziej boli mnie los klatkowych zwierząt tj. królików, chomików, szczurów itd. Niektóre z nich mają naprawdę fajne domy i opiekunów, zapewnioną rozrywkę oraz kontakt z innymi, ale spora część nie i nawet jeśli mają zapewniony metraż, zastanówmy się, czy ich życie ma jakikolwiek sens? Przez te kilka lat życia męczą się w monotonii, bo kiedyś ktoś doszedł do wniosku, że je udomowi, tylko po to, żeby siedziały w klatce, w samotności (nie zawsze oczywiście) i ich najbardziej aktywnym zajęciem będzie bieganie w kole. Nie wspominam już o pseudo hodowlach. Bardzo mądry post Amebo, poruszający i skłaniający do refleksji.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! W sumie nie wiem, czy zwierzęta mogą mieć jakieś wyższe cele poza jedzeniem i przedłużaniem gatunku, ale zgadzam się, że nuda może im doskwierać. Mam wrażenie, że nawet mój ślimor cieszy się, gdy go wyjmuję.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Racja, ale w naturze dodatkowo muszą uciekać przed drapieżnikami, zdobywać jedzenie i kopać nory. A udomowione niestety tego nie robią, dlatego trzeba im jakoś inaczej zapełnić czas.

      Usuń

Prześlij komentarz