Słowem wstępu...
*Trochę mnie nie było, ale żyję 😸
*Raz na jakiś czas wpadam na bloggera i czytam nowe posty na mojej liście czytelniczej - komentarze kiedyś nadrobię, słowo!
*Wrzucanie postu zapasowego wydawało mi się trochę nie na miejscu, skoro - jak pewnie wiecie - modele leżą odłogiem.
Weterynaria - studia, które kocham i nienawidzę tak samo mocno, do tego jednocześnie 😉
Mają sporo zalet, na których skupię się może innym razem. Z racji tego, że na czytanych przeze mnie blogach jak mantra powtarza się narzekanie na szkołę, to ja przekornie powspominam, jakie to były piękne czasy. Mam nadzieję, że podniesie Was to nieco na duchu 😛
1. Cudownie ułożony plan zajęć.
Lekcje ciągiem, bez półtoragodzinnych okienek, dzięki którym ostatnie zajęcia masz do 20:00? Yes, please!
2. Łatwe usprawiedliwianie nieobecności.

U mnie w liceum, kiedy ktoś opuszczał zajęcia, nauczyciele groźnie chrząkali: nie jesteś na studiach, żeby sobie przychodzić, kiedy chcesz!
A potem taki delikwent przynosił usprawiedliwienie, często własnoręcznie napisane, i po problemie.
Jak się okazuje, na studiach można ignorować tylko wykłady, i to też nie wszystkie. Liczba nieobecności na ćwiczeniach jest mocno ograniczona, a zajęcie z niektórych przedmiotów trzeba nadrabiać.
3. Anonimowość.
Nie wiem, jak u Was, ale u mnie w szkole znali się wszyscy. Dosłownie wszyscy. Jak nie z imienia, to chociaż z twarzy znajomi, a kontakt z nauczycielami był naprawdę dobry.
A teraz wszyscy jesteśmy szarą masą per "panów" i "pań".
4. 45 minut lekcji.
Kontra półtorej godziny.
5. Jasny zakres materiału.

W szkole zwykle używa się jakiegoś podręcznika. Jednego, konkretnego, ustalonego podręcznika. Jak doczytasz coś w innych źródłach, to jesteś pro.
Teraz na każdym przedmiocie mamy podaną literaturę obowiązkową i uzupełniającą, zwykle około dziesięciu pozycji. Co z tego, że do ułożenia pytania wykorzystano tylko jeden akapit z grubej książki? Powinieneś przeczytać ją w całości. Chyba nie muszę dodawać, że wszyscy (chyba wszyscy) radzimy sobie inaczej?
6. Wejściówki? A co to?
Macie w szkole wejściówki, czy nawet nie słyszeliście o takim (po)tworze?
Jeśli nie, to spokojnie, wszystko przed Wami 😉
Zostawiam Was w niepewności i pędzę do anatomii!
Miłego wieczoru!
***
Źródło zdjęć: Unsplash.com
*Trochę mnie nie było, ale żyję 😸
*Raz na jakiś czas wpadam na bloggera i czytam nowe posty na mojej liście czytelniczej - komentarze kiedyś nadrobię, słowo!
*Wrzucanie postu zapasowego wydawało mi się trochę nie na miejscu, skoro - jak pewnie wiecie - modele leżą odłogiem.
Weterynaria - studia, które kocham i nienawidzę tak samo mocno, do tego jednocześnie 😉
Mają sporo zalet, na których skupię się może innym razem. Z racji tego, że na czytanych przeze mnie blogach jak mantra powtarza się narzekanie na szkołę, to ja przekornie powspominam, jakie to były piękne czasy. Mam nadzieję, że podniesie Was to nieco na duchu 😛
1. Cudownie ułożony plan zajęć.
Lekcje ciągiem, bez półtoragodzinnych okienek, dzięki którym ostatnie zajęcia masz do 20:00? Yes, please!
2. Łatwe usprawiedliwianie nieobecności.
U mnie w liceum, kiedy ktoś opuszczał zajęcia, nauczyciele groźnie chrząkali: nie jesteś na studiach, żeby sobie przychodzić, kiedy chcesz!
A potem taki delikwent przynosił usprawiedliwienie, często własnoręcznie napisane, i po problemie.
Jak się okazuje, na studiach można ignorować tylko wykłady, i to też nie wszystkie. Liczba nieobecności na ćwiczeniach jest mocno ograniczona, a zajęcie z niektórych przedmiotów trzeba nadrabiać.
3. Anonimowość.
Nie wiem, jak u Was, ale u mnie w szkole znali się wszyscy. Dosłownie wszyscy. Jak nie z imienia, to chociaż z twarzy znajomi, a kontakt z nauczycielami był naprawdę dobry.
A teraz wszyscy jesteśmy szarą masą per "panów" i "pań".
4. 45 minut lekcji.
Kontra półtorej godziny.
5. Jasny zakres materiału.
W szkole zwykle używa się jakiegoś podręcznika. Jednego, konkretnego, ustalonego podręcznika. Jak doczytasz coś w innych źródłach, to jesteś pro.
Teraz na każdym przedmiocie mamy podaną literaturę obowiązkową i uzupełniającą, zwykle około dziesięciu pozycji. Co z tego, że do ułożenia pytania wykorzystano tylko jeden akapit z grubej książki? Powinieneś przeczytać ją w całości. Chyba nie muszę dodawać, że wszyscy (chyba wszyscy) radzimy sobie inaczej?
6. Wejściówki? A co to?
Macie w szkole wejściówki, czy nawet nie słyszeliście o takim (po)tworze?
Jeśli nie, to spokojnie, wszystko przed Wami 😉
Zostawiam Was w niepewności i pędzę do anatomii!
Miłego wieczoru!
***
Źródło zdjęć: Unsplash.com
O rany 😂 Ciężko musi być, przyznam, że jestem przerażona ;) Mam nadzieję, że dotrwasz jakoś do świąt i odpoczniesz ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Też mam taką nadzieję, pozdrawiam! :-D
UsuńPora umierać.
OdpowiedzUsuńNie no żartuję, najpierw spróbuję zdać maturę z matmy.
Miło Cię widzieć! <3
Dzięki :-D
UsuńJak dobrze mieć to wszystko za sobą, łącznie ze studiami II stopnia i nie mieć dylematu co było gorsze xD. Ale przyznasz, że 3 miesiące wakacji to jest argument nie do pobicia na korzyść studiów... ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli dotrwam do wakacji, to z pewnością przyznam Ci rację ;-)
UsuńAktualnie jest strasznie, nie wyobrażam sobie jeszcze straszniejszej szkoły... Poczekam i zobaczę czy dam radę (choć liczę, że tak będzie)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i wysyłam porządną dawkę motywacji <3
Mnóstwo ludzi daje radę, więc czemu Ty miałabyś nie dać? :-)
UsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam!