14.08.2018 - Redukcja stada

Decyzja podjęta - pozbywam się części mojej końskiej kolekcji. Lubię rozkładać na czynniki nie tylko liczby, więc dzisiaj opowiem Wam pokrótce jak to u mnie wygląda.

Photo by Tim Bottchen


Krok 1. - zmiana myślenia 
Zaczęło się od blogów oraz książek o tematyce minimalizmu, slow life i tym podobnych. Powoli ogarniałam zapomniane zakamarki, pozbywając się nadmiaru książek, ubrań czy rupieci wszelakich.
Kolekcja modeli miała zapewnioną nietykalność. Do czasu.
Stosuję kilka metod, dzięki którym uświadamiam sobie bezsensowność mojego zbieractwa.
a) Uświadomienie sobie, że to kawałki plastiku, żywicy. Dekoracje, zabawki, przedmioty, durnostojki. Przemijające dzieło rąk ludzkich.
Photo by Evelyn Bertrand
Nigdy nie przepadałam za pisaniem o modelach w taki sposób, jakby były to żywe konie. Trochę jakbyśmy się oszukiwali.

Oczywista oczywistość, rzekłbyś, jednak nieco inaczej odbieramy te dwie wypowiedzi:

Kupiłam sobie pięknego kasztanka! Galopuje z mocą. Ma taki piękny, zgrabny pysk z małą gwiazdką na środku czoła. Zaraz znajdę dla niego pasujące siodło, ogłowie i wybierzemy się na przejażdżkę.

Kupiłam model przedstawiający konia w galopie. Jest pomalowany na maść kasztanowatą. Podoba mi się rzeźba łba - jego autorka jest naprawdę utalentowana. Odmiana jest porządnie wykonana. Mam zamiar wykonać miniaturowy rząd na ten model i zrobić mu zdjęcia w plenerze lub z wykorzystaniem dioramy.


b) Przelicznik na "przyjemności wyższe" albo czas pracy.
Photo by Marylou Salon

Ilu godzin galopu na plaży jest wart ten nowy tradek, który tak mi się podoba?
Czy za cenę tego kolekciaka nie wolałabym iść na kawę z przyjaciółką?
A może powinnam przeznaczyć uzbierane pieniądze nie na ARkę, tylko na kurs balsamacji zwłok?
Ile godzin musiałabym harować przy zbiorze malin, żeby kupić tego copperfox'a?

c) Dodatkowe utrapienia związane z posiadaniem (to się odnosi nie tylko do modeli!) 
Photo by Olia Gozha
Ile czasu poświęcam na odkurzanie tych pierdółek?
Czy latające breyery podczas burzy przy otwartym oknie, to coś fajnego?
Czy te figurki mają jakieś praktyczne zastosowanie, poza tym, że mogę kogoś kropnąć ciężkimi szczotkami pęcinowymi "Gipsiaka"?


Krok 2. - podział stadka
Photo by Dakota Corbin

Na początek wybrałam modele, które chciałam zostawić (wyjątkowo ładne, sprezentowane przez bliską osobę, czy po prostu dobre do robienia rzędów).

Trochę trudniej poszło z tymi, których zamierzałam się pozbyć. Te, u których zaczęło mnie coś drażnić (bardzo wąska głowa klajdka z collecty), z pochopnej wymiany (przecież koń fryzyjski McDermott nie wywoływał u mnie efektu wow), albo "gratisy", nietrafione prezenty (źrebaki?).

Największą grupę stanowiły figurki problematyczne - niby nie jakieś specjalnie podziwiane, ale też niebrzydkie. One trafiły do szafki.
Jeśli któregoś mi brakuje - wyciągam go i stawiam na półkę. Jeśli po jakimś czasie ze zdziwieniem orientuję się,  że takowy model czai się w szafce - to znak, że mogę spokojnie się go pozbyć. Zgadnijcie, która opcja zdarza się częściej? ;-)

Jest jeszcze kilka modeli z rodzaju "kiedyś dokończę je malować". Daję sobie trochę czasu - może zapał do customizowania powróci? Jeśli nie - postaram się znaleźć kogoś, kto by je przygarnął.

Krok 3. - co zrobiłam z modelami
Photo by Franck V.

Wyjątkowo lubiane - ładnie wyeksponowałam.
Reszta modeli ma porobione zdjęcia i spokojnie wisi sobie na olx'ie. Jeśli do końca roku nikt się na nie nie skusi, po prostu rozdam koniki kuzynkom.
A może macie inne pomysły?

Tyle na dziś. Bywajcie!

Komentarze

  1. Bardzo fajny sposób :) Zapewne zastosuję, gdy będę redukować moją kolekcję, chociaż na razie nie jest zbyt liczna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pojęcie bardzo względne :-P warto przetrzepać szeregi, kiedy modele zaczynają przytłaczać.
      Wpadam na Twojego bloga, nie widziałam go jeszcze!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Hmmm, mi ciężko byłoby pozbyć się jakiś modeli, chociaż pewnie będzie się to zmieniać... Bardzk przyjemny i ciekawy wpis ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) mi też na początku przez myśl nie przeszło, że z własnej woli będę się ich pozbywać... Cóż, kobieta zmienną jest ;-)
      Pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz