10.08.2018 - Dust in the wind

Miało być o czymś innym.
Ale, że tak powiem, życie kopnęło.
Photo by Rayane Hammoud

Kilka dni temu serce pewnego drogiego mi stworzenia przestało bić, nastąpiło stężenie pośmiertne, itede, itepe.
Normalna sprawa, a jednak dość przykra.

Zauważyliście, jak często w ogóle nie myślimy o tym, że możemy zginąć praktycznie w każdej chwili? Choroby, wypadki chodzą po ludziach. Wolimy myśleć, że takie rzeczy się nie zdarzają, że dotykają tylko innych. Niestety wszyscy jesteśmy "innymi" dla innych, jak to powiedział (a właściwie przekazał w swoich komiksach) Bill Watterson.

Często się o tym zapomina. Zawraca sobie głowę pierdołami. Przeznacza więcej czasu na rzeczy materialne, niż ludzi i zwierzęta dookoła (powiedziała zbieraczka plastikowych koników, może przemknęło Ci przez myśl, ale to już nieprawda...). Po prostu nie docenia się luksusu, jakim jest możliwość kochania.

Nigdy nie wiadomo, kiedy kogoś rozjedzie ciężarówka, albo spotka szaleniec z siekierą.
A co, jeśli standardowe pożegnanie będzie ostatnim?

All we are is dust in the wind...

(Obiecuję, że następny post będzie mniej depresyjny - jeśli nic mnie nie trafi przed napisaniem tegoż)

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. O, ten post idealnie się wpasował, ponieważ kilka dni temu moje zwierzątko również odeszło...(niby tylko kanarek, ale śmierć jest dla mnie po prostu przykra, a może tak nie powinno być...)
    -Wolfhorsestudio.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi z powodu kanarka - zwierzątko jak każde inne, nie ma co myśleć, że nie powinno się go opłakiwać.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Okropnie jest żegnać kogoś, człowieka czy nie, na zawsze. Jak mądrze napisał ks. Jan Twardowski ,,Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja. A słowa Twardowskiego należałoby wbić sobie raz na zawsze do głowy, aby potem nie żałować...
      Pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz